No więc zaczynamy. Nie wiem jak często mam wstawiać rozdziały więc proszę byście
napisali w komentarzach jak często chcecie żebym dodawała rozdziały. A teraz żeby nie przedłużać oto prolog.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po koronacji Lissy wszyscy świętowali do białego rana (dla morojów). Ja i Dymitr poszliśmy
wcześniej ponieważ jeszcze do końca nie wyzdrowiałam. Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy
się do naszego mieszkania, które znajdował się w pobliżu mieszkania Lissy i Chrystiana gdyby zaszła taka potrzeba.
- Jak się czujesz? - spytał troskliwie Dymitr.
- Trochę zmęczona - odparłam zerkając na niego - A co??
- Nic tak się pytam. Martwię się o ciebie Rose.
- Nic mi nie będzie towarzyszu. - odparłam z uśmieszkiem.
Dotarliśmy już pod drzwi mojego pokoju. I nagle przypomniało mi się jak mój ojciec i matka
chcą sobie porozmawiać z Dymitrem. Gdy weszliśmy do pokoju spojrzałam na Dymitra
zaniepokojona.
- Coś się stało Rose? - spytał
- Moi rodzice- odparłam - chcą cię zabrać na polowanie i porozmawiać a wiesz jaki jest mój
ojciec i matka gdy są wkurzeni.
- Wiem też, że się o ciebie martwią tak jak ja, i że nie chcieliby żeby coś ci się stało.
- Ale tu chodzi o ciebie. Dymitr martwisz się o mnie a nie o siebie.
- Roza - powiedział to swoim pięknym, aksamitnym, rosyjskim akcentem - dla ciebie przeżyje wszystko co twoi rodzice mają do powiedzenia na mój temat i temat naszego związku.
- Ale uważaj w końcu zabierają cie na polowanie. - podeszłam do niego i położyłam mu ręce
na piersi. Położył mi swoje ciepłe dłonie na tali i przyciągną do siebie.
- Roza byłem szkolony jak unikać pocisków i kamuflować się w nieznanym terenie. - odparł
z uśmieszkiem i pocałował nie namiętnie.
- Moja matka z wami jedzie a z nią to gorsza sprawa. - powiedziałam patrząc mu głęboko
w oczy. Te jego głęboko brązowe oczy tak strasznie podobne do moich.
- Wiedzą, że raniąc mnie ranią ciebie. - powiedział.
Przytaknęłam z uśmiechem i wtuliłam się w niego. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej
zmniejszając odległość między nami do minimum. Zwarliśmy się w pocałunku. Chciałam
więcej ale to on przerwał.
- Nie dzisiaj jesteś wykończona. - powiedział patrząc na mnie. Nie miałam sił protestować
więc kiwnęłam głową w geście kapitulacji. Podeszłam do szafy i wzięłam piżamę. Skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybką kąpiel uważają na nie do końca zagojone
rany po postrzale. Zmieniłam bandaż ubrałam piżamę i wyszłam z łazienki by Dymitr mógł
wejść.
Położyłam się na łóżku i czekałam aż Dymitr wyjdzie. Pięć minut później Dymitr położył się
obok mnie a ja wtuliłam się w niego i zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje, że wam się spodobało. Pamiętajcie by napisać komentarze bo to bardzo
motywuje i pomaga pisać.
~Romitri
Pierwszy komentarz będzie ode mnie: Super rozdział. Mam nadzieje, że następne będą jeszcze lepsze. Co do rozdziałów to chciałabym, żeby pojawiał się przynajmniej jeden w tygodniu. Życzę masy świetnych pomysłów, dużo weny i żebyś miała czas na pisanie rozdziałów ( wszyscy wiem jak to z tą szkołą)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Szkoła to szkołą i nic się nie zmieni. Mam nadzieję, że jakoś to będzie. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję ;)
Usuń