Muzyka

czwartek, 15 października 2015

Rozdział 3

    Kolejny rozdział!!!!! Kto się cieszy??? Miałam dużo czasu więc dzisiaj rozdział będzie trochę dłuższy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

    Usłyszałam przeraźliwe wycie. Otworzyłam oczy przerażona tym dźwiękiem, ale nie tylko mnie obudził ten straszny hałas. Razem z Dymitrem usiedliśmy na łóżku.
    - Co to za dźwięk? Para-pies? - spytałam na pół przytomna.
    - Nie - odpowiedział - Para-psy wyją inaczej. - Przypomniało mi się, że Dymitr był na polowaniu z moimi rodzicami.
    - Więc co to może być? - zadałam to pytanie bardziej sobie niż jemu.
    - Nie mam pojęcia Rose - powiedział Bielikow - śpij dalej.
    - Chyba już nie zasnę. - Odparłam. Byłam rozbudzona.
    - Postaraj się zasnąć bo rano będziesz senna i nieprzytomna. - Nie lubię jak ma racje. Położyliśmy się razem. Spojrzałam na zegarek. Była druga nad ranem a o siódmej musieliśmy wstać.
   Wtuliłam się w niego i zasnęłam. Ranem przebrałam się wypoczęta i zeszłam na dół na śniadanie.
    - Cześć towarzyszu co smażysz na patelni? - spytałam z każdą minutą robiąc się coraz bardziej głodna.
    - Jajecznicę z bekonem. - Odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Wyglądał bosko w czarnej bluzce z krótkim rękawem i jeansach. 
    Zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się do gabinetu królowej. Weszliśmy a ja prawie wybuchłam śmiechem. Prawie. Dymitr uśmiechnął się na to co zobaczyliśmy. 
    Lissa i Chrystian spali na podłodze. Wyglądali słodko, zabawnie i niewinnie. Uklękłam przy nich i lekko tyrpnęłam.
    - Liss, Chrystian pora wstawać.
    Oboje otworzyli oczy ze zdziwieniem.
    - Rose, Dymitr co wy tu robicie o tej porze? - Spytała królowa.
    - Zawsze przychodzimy do was o 7:35 - oznajmiłam. Lissa była zaskoczona. 
    - Przecież jest druga nad ranem - powiedział ospałym głosem Chrystian.
    - Nie jest 7:36 - odparłam z uśmiechem i wstałam. Lissa spojrzała na zegar wiszący na ścianie.
    - Ona ma racje - odparła wstając z podłogi. Chrystian podążył jej śladem.
    Ja i Dymitr pomogliśmy im wstać i usiąść na kanapie.
    - Słyszeliście to okropne wycie? - spytała Lissa.
    - Nie umieliśmy zasnąć - odparł Chrystian. 
    - Ciekawe co to za zwierze tak wyło - powiedziałam.
    - Było przerażające - powiedziała Lissa. 
    Kiwnęłam głową.
    - Chyba cały dwór to słyszał - odparł Chrystian.
    - Tak - powiedziałam - Co teraz zrobimy? Będziemy polować na to zwierze? 
    - Może już sobie odeszło - powiedziała Lissa.
    - Może - odezwał się Bielikow.
    - Powinniście się położyć - odparłam.
    - To dobry pomysł. - odpowiedział Ozera - Choć Lisso musisz się przespać.
    - Ty też - odparła morojka - A wy macie wolne.
    Oboje poszli w stronę swojego mieszkania a ja z Dymitrem w kierunku swojego. Gdy weszliśmy do domu spojrzałam na Dymitra.
    - To co robimy bo nie mam pomysłów. Nie spodziewałam się tego - powiedziałam.
    - Ja też się tego nie spodziewałem - odparł.
    Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Leciały wiadomości ze świata morojów. Ludzie myśleli, że na tym kanale leci jakiś serial lub film.
    - Dziś rano zostały znalezione ciała mężczyzny, kobiety oraz dziecka. Ciał nie można jak na razie zidentyfikować. Przeprowadziliśmy wywiad z jednym ze strażników, którzy znaleźli ciała. Strażnik twierdzi, że ciała zostały rozszarpane przez zwierzęta. 
     Dymitr podszedł do mnie. Musiał zobaczyć, że się przejęłam bo usiadł koło mnie i  przytulił do siebie. Było mi nie dobrze. Wtuliłam się mocniej w niego pozwalając łzom spływać mi po policzkach. Dymitr wyłączył telewizor i przytulił mnie mocniej.
    - To straszne - powiedziałam przez łzy. Przywykłam do zabijania strzyg, ale to było okropne. Pokazywali zdjęcia rozszarpanych ciał.
    - Wiem - odparł Dymitr. - Zapomnij o tych zdjęciach będzie ci lepiej. - Powiedział.
    - Spróbuję - powiedziałam przez łzy.
    - Nie próbuj, zrób to - powiedział miękkim głosem i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w niego mocniej. Głaskał mnie po głowie. Próbował mnie uspokoić. 
    Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Dymitr wstał i otworzył drzwi a za nimi stali Lissa i Chrystian. Lissa wbiegła ao mieszkania we łzach. Pewnie też oglądała wiadomości bo usiadła koło mnie i się przytuliłyśmy. Chrystian wszedł o środka. Panowała ponura atmosfera i niezręczna cisza, którą przerwał hrystian.
    - Wy też widzieliście wiadomości tak?
    - Tak - odparł krótko Dymitr.
    - To było okropne - powiedziała Lissa powoli, ale nadal we łzach odsuwając się ode mnie. 
    - Wiem - powiedziałam. 
    - Zaparzę herbaty - odparł Dymitr kierując się do kuchni.
    Kiedy Dymitr przyniósł herbatę wszystkim trochę poprawił się humor.  
    Rozmawialiśmy prawie trzy godziny. Po wyjściu Lissy i Chrystiana musiałam się przejść. Dymitr chciał iść ze mną, ale powiedziałam mu, że muszę pobyć sama. Kiwną głową a ja wyszłam.
    Nie wiedzieć czemu weszłam do lasu znajdującego się na terenie dworu. Usiadłam pod jednym z drzew i zaczęłam głęboko oddychać, zaczęłam się zastanawiać jakie zwierze zostawiłoby takie ślady. Wilk nie poszarpałby tak ciał a para-pies nie zostawiłby ciał. Ślady łap kształtem wskazywały na wilka, ale są większe od śladów para-psa więc nie mam pojęcia co to jest za zwierze. Usłyszałam, że w krzakach ktoś coś mówi, ale nie słyszałam za doprze więc wstałam i po cichu podeszłam do krzaków. Schowałam się za drzewem i przysłuchiwałam się ich rozmowie.
    Stały tam dwie dziewczyny i jeden chłopak.
    - Jena to ważne. Gdzie go ukryłaś - spytała dziewczyna o długich brązowych włosach. - Proszę powiedz. Musimy go stąd zabrać zanim zrobi większą aferę. 
    - Nie powiem wam! - krzyknęła Jena. Miała długie kasztanowo rudawe włosy.
    - Wiktoria ona nam nie powie - odparła chłopak. On zaś miał blond włosy i był całkiem ładny.
    - Zak musimy go znaleźć - odparła Wiktoria. - Jena musimy go stąd zabrać. Wiesz, że znów tak się stanie jeśli tu zostanie. Zaczną szukać sprawcy a kiedy się na niego natkną to go zabiją lub on zabije ich.
    - Ale on czuje się tu wolny - odparła Jena.
    - On na kogoś poluje i zagraża bezpieczeństwu mieszkańcom tych okolic - odparł Zak. - Proszę pokarz nam gdzie on jest a gdy go stąd weźmiemy i postawimy przed radą nie będzie niebezpieczny. Uwierz nam.
    - Dobrze zabiorę was tam - odparła Jena.
    Ciekawe o co może chodzić? - pomyślałam.
    - Mamy towarzystwo - powiedział Zak idąc w moim kierunku. Zaczęłam uciekać a cała trójka biegła za mną. Byli szybsi ode mnie i próbowali zastawić mi drogę, ale wybiegłam z lasu. Potem już mnie nie gonili. Biegłam w kierunku mieszkania. Gdy wpadłam do domu Dymitr siedział ma kanapie. Musiał wyczytać z mojej miny, że jestem przerażona bo zerwał się z kanapy i podbiegł do mnie. Wziął mnie w swoje objęcia.
    - Co się stało? - Spytał prowadząc mnie w kierunku salonu. Posadził mnie na kanapie.
    - Byłam w lesie. Usłyszałam kogoś więc zbliżyłam się w kierunku krzaków - mówiłam. - Były tam trzy osoby. Dwie dziewczyny i jeden chłopak. Kogoś szukali. Nie wiem jakim cudem mnie usłyszeli.
    - Już dobrze - objął mnie i przytulił. - Musisz odpocząć. Idź do łóżka. - Powiedział.
    - Nie jestem zmęczona.
    - Pójdziesz dobrowolnie czy nie? - Spytał. Pokręciłam głową. - Dobrze - odparł.
    O co mu chodziło? Nie zdążyłam się spytać nachylił się i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek i zanim się spostrzegłam jednym zwinnym ruchem wziął mnie, i przełożył przez swoje ramie.
    - Dymitr puść mnie - powiedziałam.
    - A pójdziesz do łóżka? - Spytał.
    - Nie! Puść mnie!!! 
    - Niema mowy - odparł wchodząc po schodach. 
    - Puszczaj!!!! - zaczęłam się wyrywać.
    - Nie. Musisz odpocząć - powiedział dawnym głosem mojego mentora. 
    Byliśmy już w pokoju. Postawił mnie na podłodze. Próbowałam uciec, ale przy nim to niemożliwe. Złapał mnie i położył na łóżku. Uniemożliwił mi wstanie ponieważ przygwoździł mnie swoim ciałem.
    - Dobrze. Zostanę i spróbuje zasnąć. A propos, która jest godzina? - Spytałam.
    - Jedenasta wieczorem - odparł. - Pora już pójść spać.
    Spojrzałam przez okno. Słońce prawie było w zenicie.
    - Dobrze tylko się przebiorę - zszedł ze mnie i nieskrępowani przebraliśmy się. Położyliśmy się koło siebie. Dymitr wziął mnie w swoje objęcia zmniejszając odległość między nami.
    - Kocham cię Roza - wyszeptał mi to ucha.
    - Ja ciebie też towarzyszu - odpowiedziałam po czym odpłynęłam. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Uhg......... Ale się rozpisałam. Mam nadzieje, że się podobało. Proszę o komentarze.

~Romitri

2 komentarze:

  1. Hej. Jestem ciekawa co zabiło tych ludzi! Super. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Czekam na następny! Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń